środa, 22 października 2014

Chapter Eight

Roxy's POV

Obudziłam się z bólem głowy i przekręciłam się na bok. Omal nie wrzasnęłam, kiedy zobaczyłam pół-nagiego Biebera. Podniosłam rąbek kołdry i spojrzałam na siebie. Leżałam w samej bieliźnie. 
- O kurwa - wyrwało mi się kiedy 'dodałam A do B'.
- Co się stało? - zamruczał zaspany chłopak 
- Czy my ze sobą spaliśmy? - po chwili wykrztusiłam z siebie 
- Nie... Chociaż powiem ci, że w pewnym momencie naszej rozmowy nawet miałaś na to ochotę - poruszył brwiami 
- Spokojnie - kontynuował, widząc moją zdezorientowaną minę - do niczego nie doszło. Ja nie wykorzystuję, tego że dziewczyna jest pijana i nie zaciągam jej do łóżka, tak jak twój nowy przyjaciel. 
- Jaki nowy przyjaciel? Boże ostatnie co pamiętam, to ognisko nad jeziorem z... 
- Paulem? 
- Tak, skąd wiesz? 
- Powiedzmy, że czekałem aż wrócisz i kiedy wróciłaś to obściskiwałaś się z tym gnojkiem. Wykorzystywał to, że byłaś pijana i próbował cię zaciągnąć do łóżka. 
- Dlaczego na mnie czekałeś? 
- Serio Roxy? - zaśmiał się 
- Z tego wszystkiego najbardziej przejmujesz się tym, że na ciebie czekałem, a nie tym, że prawie zostałaś zgwałcona? 
- Wyrzuciłeś go z domku, prawda?
Justin kiwnął głową. 
- O Boże, jakie ja gadałam głupoty... - jęknęłam, kiedy wydarzenia z wczorajszej nocy zaczęły mi się przypominać. 
- Czy ja wiem? Nasze dzieci faktycznie byłyby idealne - zacytował mnie a moje policzki momentalnie oblały się rumieńcami 
- I jak ja teraz wyjdę? Przecież jak oni mnie tak zobaczą to pomyślą sobie, że ze sobą spaliśmy 
- No bo przecież ze sobą spaliśmy.- poruszył znacząco brwiami 
- Ugh, jesteś beznadziejny 
- Nie wiem. Jak chcesz to przyniosę ci ubrania z twojego pokoju. 
- Okay idź, a ja wejdę pod prysznic Weszłam do jego łazienki, rozebrałam się i umyłam. Już miałam wychodzić kiedy zorientowałam się, że nie mam ręcznika. Świetnie... 
- Justin! - wrzasnęłam

Justin's POV

-Justin! Przynieś mi ręcznik! - usłyszałem. Wróciłem znowu do jej pokoju i wziąłem biały ręcznik. 
- Roxy, uwaga wchodzę! 
- Nie! Wejdź tyłem i rzuć ręcznik na kibelek! 
- Okay - wywróciłem oczami. Zrobiłem to o co mnie prosiła. Po chwili Roxy wyszła okryta samym ręcznikiem. Kropelki spływały swobodnie po jej ciele. Przegryzłem wargę. Dziewczyna widząc to zarumieniła się i spuściła głowę, pozwalając aby jej mokre włosy zasłoniły jej twarz. 
- Możesz tak na mnie nie patrzeć? - spytała, widząc że nadal ją obserwuję 
- Ale jak? - wyszczerzyłem się
- Jak na mięso - mruknęła, po czym zszokowana podniosła czarny materiał 
- Bieber! Co to jest? Zaśmiałem się, widząc jej przerażoną minę. 
- No twoja bielizna. 
- Kurwa, skąpszych koronek nie było? - spytała trzymając w ręku czarny zestaw, składający się z czarnych fig i stanika. 
- Nie... Myślę, że te są odpowiednie 
- A już zaczynałam cię lubić. Kurde jakieś sznurki mi przyniósł, i to chyba jedyne jakie mam... -mruczała pod nosem wchodząc z powrotem do łazienki. 
- Boże jaka ja jestem głupia! - wrząsnęła 
- Nie wzięłam ubrań... Bieber zamknij oczy! 
- Okay - odpowiedziałem, ale oczywiście tego nie zrobiłem. Nie pożałowałem. Roxy wyszła ubrana tylko w 'te sznurki' 
- Bieber debilu! Miałeś zamknąć oczy! - powiedziała speszona 
- A tak w ogóle to co to za ubrania? 
- No normalne - odparłem 
- Nie wiedziałam, że masz taki dobry gust - pochwaliła mnie 
- Jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz shawty 
- Może to i dobrze... - uśmiechnęła się 
- Oh, napewno, ale teraz chodź na śniadanie, bo jesteśmy spóźnieni - powiedziałem kierując się w stronę drzwi. 
- Okay, ale um... Bieber? 
- Co? 
- Może się ubierzesz? Chcesz wprawić w zawał cały obóz? - wskazała na mój goły brzuch, na który przy okazji się zapatrzyła. 
- Jasne... - szybko założyłem jeansy, supry i T-shirt z napisem 'Beliebers' 
- Chodźmy już - szliśmy w ciszy. Kiedy dotarliśmy do stołówki, otworzyłem przed nią drzwi. Weszliśmy razem. Wszyscy już tam byli i... gapili się na NAS.